Galeria Miejskiej Biblioteki Publicznej „Zamostek” w Opolu
wernisaż 19 lutego 2014
„Nie możesz się wypalić, jeśli nigdy nie płonąłeś”
Jeff Schmidt
Niejednokrotnie w swym roztargnieniu okazałam się sprawcą przypalenia np. garnka, mleka w tym garnku, spalenia koca. Zdarzyło się też, że zapomniałam o zgaszeniu lampki nocnej, która się przewróciła, albo spaliło się pudełko, na który przewróciła się źle zabezpieczona świeca. Z jednej strony te przypalenia czy podpalenia mnie przerażały, równocześnie jednak odnajdywałam drugą stronę zjawiska, gdy z zachwytem przyglądałam się interesującym materiom powstałym w wyniku efektu wypalenia. Każde z tych momentów czy niezamierzone nowe sytuacje stawały się dla mnie gotowymi artefaktami, które nie wymagały dodatkowych komentarzy. Obserwowałam wtedy czarną strukturę powstałą na dnie garnka po przypalonym mleku czy ryżu, a także stopioną strukturę kołdry czy przedziurawioną i wyżartą materię prześcieradła, koca, dziurę w kartce i powstałe odpryski, by godzinami wpatrywać się w te przypadkowo powstałe materie i zachwycać się ich nową strukturą.Spalone i przypalone przedmioty, a także towarzyszące temu zjawisku moje osobiste rozważania, potraktowałam jako inspirujący punkt wyjścia do realizacji cyklu prac pod tytułem Burnout/Wypalenie, z upływem czasu okazało się bowiem, że problem wypalenia stał się dla mnie niezmiernie interesującym i nowatorskim tematem twórczym. Zaczęłam więc zgłębiać i analizować problem wypalenia w różnych kontekstach, także warstwach psychologicznych czy społecznych. Prawdziwą inspirację w tej nowej warstwie twórczej odnalazłam w słowach Jeffa Schmdt’a: „Nie możesz się wypalić, jeśli nigdy nie płonąłeś”, których sens odczytałam w jednoznaczny sposób a mianowicie, żeby się wypalić, trzeba najpierw spłonąć.
Termin wypalenia „burnout” wprowadził do języka naukowego w 1974 roku amerykański psychiatra Herbert Freudenberger, który zdefiniował „wypalenie” jako stan zmęczenia czy frustracji wynikający z pełnego poświęcenia się jakiejś sprawie, sposobowi życia czy związkowi, lecz mimo wszystko nie przynoszącego wcześniej oczekiwanej nagrody. Według Christiny Maslach wypalenie jest psychologicznym zespołem wyczerpania emocjonalnego, depersonalizacji oraz obniżonego poczucia dokonań osobistych, które mogą wystąpić u osób pracujących z innymi ludźmi. Alternatywne rozumienie wypalenia zaproponował Elliot Aronson. Według niego jest to stan – fizycznego i emocjonalnego oraz psychicznego wyczerpania – spowodowany przez długotrwałe zaangażowanie w sytuacje, które obciążają pod względem emocjonalnym. Teoria Aronsona jest mi chyba najbliższa, jednakże ja postrzegam wypalenie nie jako syndrom negatywny, lecz po prostu naturalny etap pewnego procesu, doświadczany przez człowieka. Równocześnie Clarissa Pinakola Estes twierdzi, że wszyscy „musimy się przygotować na nieuniknioną chwilę, kiedy nasza spójna wizja zacznie się zacierać, to jest kiedy na jakiś czas nasze siły się wyczerpią…”.
W myśl tych wszystkich własnych i cudzych określeń doszłam do wniosku, że chociaż spalone przedmioty uległy zniszczeniu, jednakże w konsekwencji uzyskały nową wartość, nowy wymiar. Właśnie o tych specyficznych stanach dokonujących się podczas nieodwracalnych zmian i przemijania opowiadam w cyklu swoich prac, rysunków i obrazów, a prezentowane w nich spalone materie i przedmioty traktuję jak swoiste portrety.
Jola Jastrząb
Prace
Jola dziewczynka z zapałkami
Inspiracją dla nowych prac Jolanty Jastrząb stało się wypalenie, z całym bogactwem jego znaczeń. Pod tym terminem kryje się siła twórcza, która zmienia bezpowrotnie to coś z czym się styka, i kojarzy się zwykle z niechcianym dramatycznym i żywiołowym procesem zniszczenia. Jola w swoich obserwacjach w pewien sposób podważa ten stereotyp pokazując, iż zjawisko to może być daleko bardziej kreatywne niż się zwykle zdaje.
Jest to bardzo ciekawe zagadnienie, zwłaszcza gdy odnosi się do doświadczeń nie tylko zewnętrznych, ale również wewnętrznych. U Joli formalna fascynacja śladem destrukcji przekłada się na próby zdiagnozowania własnej artystycznej kondycji. Obserwując od wielu lat twórczą drogę artystki widać rozliczne próby odnalezienia takiego śladu [gestu] aby on właściwie mógł wpisać się w wybrany podkład, oddając wewnętrzny stan czy niepokój.
Wydaje się zatem, iż obserwacja pozornie niszczącej siły spalania jest konsekwencją obranej przez artystkę drogi. W pracach Joli widać wyraźnie zachwyt nad siłą i naturalnością spalania, co ma bezpośrednie przełożenie na graficzny wyraz.
Bardzo istotne wydaje się to, iż w portretowanych przedmiotach jak i w samych pracach owe zjawisko zostaje powstrzymane, zatrzymane, czy zaledwie zasygnalizowane.
Przez to z racji jego niszczącej siły na pewno staje się dominantom tych prac, ale ułożoną w pewnej całości. Ta całość, reszta, drugi plan staje się dla niego przeciwwagą, bez, której nie odczuwało, by się tak mocno minionego zagrożenia. Tak właśnie dzieje się w pracach Joli gdzie ekspresja jest w porę zatrzymana i wyciszona poprzez ślady lżejsze, czy biel kartki.
Na styku i granicy obszarów ingerencji żywiołu w daną materie tkwi dramaturgia tych poszukiwań. Przekładając tą obserwacje na grunt wewnętrznych granic artystycznego wypalenia rodzić się może wiele pytań.
Czy, więc wypalenie jest miejscowe, czy całkowite, czy to początek procesu, czy jego koniec? Czy koniec zwiastuje nowy początek, czy raczej życie pośród zgliszczy?
A czy istnienie w spalonym świecie dla artysty żyjącego między czernią, szarością a bielą nie jest czasem fascynujące
Chociaż ma się wrażenie , że artystka panuje w pełni nad wybranym zagadnieniem, wiemy, że inspirujący ogień potrafi być niebezpieczny, zwłaszcza gdy nosimy w sobie teren narażony na samozapłon.
W przypadku Joli Jastrząb prawdopodobnie podążanie wewnętrzne za fascynacją plastyczności i efektu spalania jest bardziej umowne i niewątpliwie kontrolowane artystycznym doświadczeniem.
Maciej Linttner